Jednym z objawów upływu czasu, może nie najważniejszym, ale trochę jednak dolegliwym, jest trudność z odtworzeniem w pamięci miejsc, zanim zmieniły się nieodwracalnie. Nie twierdzę, że Zoliborz i Bielany zostały jakoś wyjątkowo boleśnie doświadczone przez developerów i architektów, z których większość, moim zdaniem, powinna iść siedzieć za zbrodnie przeciwko estetyce. Ani nawet, że powinny na zawsze pozostać skansenem. Chociaż jeśli chodzi o to drugie to, nie ukrywam, miło by mi było.
40 lat temu ulica Powązkowska składała się z dwóch cmentarzy i kościoła po jednej stronie oraz zakładów kamieniarskich i kilku ruin po drugiej. Od tego czasu każdy skrawek wolnego miejsca został zabudowany blokami, a te, które nie były wolne, zostały zabudowane po wyburzeniu starych. Jako stała podróżniczka trasy autobusu 122 zapewniam, że wiem, co mówię. I mimo że zmiany dokonywały się niejako na moich oczach, ciągle coś mnie zaskakuje.
Przasnyska i Rydygiera, gdzie przed laty znajdował się plac manewrowy, na którym cały Zoliborz ćwiczył do egzaminu na prawo jazdy, zostały całkowicie zabudowane blokowiskami. Wciska się je klientom z obietnicą, że zamieszkają na “Zoliborzu artystycznym”. Chuja tam, on nigdy artystyczny nie był tylko zwyczajnie przemysłowy, ale to znacznie gorzej wygląda w folderze reklamowym. Na Powązkowską zaczynają się już wprowadzać pierwsi z jakiegoś, na oko, miliona planowanych mieszkańców Dom Development. Niestety o tym, że dysponują oni samochodami, którymi być może będą chcieli kiedyś dokądś pojechać, nikt nie pomyślał i ulice nadal są wąskie, jak były.
Nazwy osiedli powalają. Im blokowisko bardziej wybetonowane, tym ma piękniejszą nazwę: Art Deco, Królewskie Młyny, zdaje się, że jeszcze nie ruszone są Powązkowskie Ogrody, nie wiem, czemu, bo aż się prosi.
Znalezienie kawalątka starego przemysłowego Zoliborza, z czasów, gdy na Powązkowskiej i okolicach rządzili niepodzielnie kamieniarze i przetwórstwo metalurgiczne, jest z roku na rok, co ja mówię!, z miesiąca na miesiąc coraz trudniejsze.
Tym bardziej się ucieszyłam, gdy uliczka w bok od Burakowskiej przeniosła mnie kilka dekad wstecz. Trudno uwierzyć, że centrum handlowe Arkadia jest zaledwie 300 metrów stąd:
A za tymi fasadami – to dopiero są cuda. Na przykład skład metalowy, połączony z warsztatem. Można próbować na oko usytuować go jakoś w latach, ale raczej nikt nie wpadłby na to, żeby w XXI wieku:
Jeden komentarz
czekolada72
Nie, zeby Cie martwic, ale zrob lepej sobie dokumentacje foto na zaś, bo jak to mowia – nie znacie dnia ani godziny. Niestety….