Na antenie misyjnej telewizji zadebiutował właśnie nowy serial, o którym zachwycone, może odrobinę na wyrost, tabloidy, pisały, że będzie on długo wyczekiwaną polską wersją Seksu w wielkim mieście. Przymiarek było kilka. No ale Przyjaciółki ugrzęzły w polskiej rzeczywistości, zaś Klub Szalonych Dziewic okazał się tak nowatorski, że nikt nie miał odwagi oglądać. Kolejnym podejściem jest O mnie się nie martw. Rzeczywiście do złudzenia przypomina amerykańską produkcję, tyle że bohaterką nie jest szczęśliwa singielka tylko matka dwójki dzieci, która zamiast obszernej garderoby ma za kotarką swój kącik w mieszkaniu, nadal dzielonym z byłym mężem. Ten zaś zamiast kwiatami obdarowuje ją niemieckimi proszkami do prania.
Jest też mnóstwo o seksie, tylko tak bardziej domyślnie. Skoro bohaterka ma dwójkę dzieci, to znaczy że jakiś seks był i to powinno widzowi (oraz bohaterce) wystarczyć. Chociaż nie do końca można być tego pewnym, gdyż tatusiowie w polskich serialach dość szybko dają nogę, więc niewykluczone, że mogło to być jednak niepokalane poczęcie. Rzecz powszednia w naszej rzeczywistości. Wystarczy przejrzeć rubryki kryminalne. Co chwila któraś dusi potomstwo lub topi w pobliskim stawie i nie wiadomo, skąd wzięła te dzieci do topienia, a zwłaszcza nic na ten temat nie wie konkubent.
No ale te, co nie utopiły, jakoś sobie radzą i nie trzeba się o nie tytułowo martwić.
Z tego, co mi wiadomo, poprawcie jeśli błądzę, bohaterowie Prawa Agaty, Lekarzy i Apetytu na życie starają się nie zamęczać swoich partnerek przesadną troską o ich ciąże oraz świeżo powitą dziatwę i bardzo dobrze, co im w końcu do tego? Ostatecznie i tak we trzech spierdolą, jeden nawet w zaświaty, co już wydaje się daleko posuniętą determinacją, żeby się jakoś wywinąć.
No więc rzeczywiście nie ma co tak za tym seksem ganiać, skoro prawie zawsze grozi samotnym macierzyństwem, jeśli nie własnym to podrzuconym. W tej sytuacji nie przejmowałabym się zbytnio tym, że prędzej czy później wszyscy lekarze i aptekarze podpiszą deklarację sumienia, które w Polsce dotyczy wyłącznie seksu, nigdy zaś złodziejstwa, zawiści i prowadzenia po pijaku. Wówczas rolę antykoncepcyjną przejmą stacje telewizyjne.
Na wypadek, gdyby któraś jednak się upierała, reklamy oferują gotową receptę na złapanie męża. Trzeba wybielić zęby nową, odkrywczą pastą z zawartością mikrogranulek, wziąć kredyt gotówkowy na ślub oraz używać płynu do higieny z żywą kulturą. Najlepiej by była to jedyna kultura, w którą Polka ma do czynienia, ostatecznie od czasu do czasu może odwiedzić galerię, pod warunkiem że handlową.
Oczywiście powinna rozwijać własne zainteresowania, o ile dotyczą technik sprzątania. Czas jest zbyt cenny, by trwonić go na książki czy teatr. Jeśli już czytamy, niech to ma przynajmniej jakąś wartość, czyli kto ostatnio pokazał pośladki i co z tego wynikło lub jak rozsądnie zaplanować świąteczne porządki, żeby zmieścić się w 3 tygodniach. Jeśli się nie wyrobimy to nie dość, że nie złapiemy męża to jeszcze spierdoli ten, którego mamy. Nie można mieć o to pretensji, gdyż ciężko pracuje i ma prawo wracać do wylizanego mikrogranulkami mieszkania.
Niby baby też mają jakieś tam zawody, no ale trudno to przecież brać poważnie. Zresztą wszystko jest kwestią perfekcyjnej organizacji. Pracownice wspomnianych galerii ze sprzątaniem muszą się wyrobić w 13 świętach kościelnych, więc trzeba się ostro zwijać po powrocie z mszy, i co? Jakoś żadna nie pyszczy, znaczy dasię. Na szczęście kościół kocha wszystkie swoje owieczki i pełne zaangażowanie w sprawy duchowe pozwala odłożyć do 70-tki, kiedy kwestie związane z seksem, a zwłaszcza prokreakcją stają się naprawdę palące.
Mimo że telewizja i radio dwoją się i troją, by się babom w głowach nie poprzewracało, rolnik w Jedynce ciągle szuka żony, niestety bez spektakularnych sukcesów, czyli widać ciągle rozwydrzenie w kraju panuje. Słyszałam nawet, że reklama promująca jako prezent na pierwszą randkę zamiast kwiatów bawełnianą podpaskę higieniczną, nie spotkała się z życzliwym odbiorem. No to ja przepraszam, do czego to doszło. Odkąd to praktyczny prezent, wyrażający czułość i troskę nie jest przyjmowany owacją na stojąco? Toż to się jeszcze, o zgrozo, okaże, że komplet ściereczek kuchennych na rocznicę ślubu tyż jest nietaktem.
Jeden komentarz
yag_a
czytam sobie ten tekst i zastanawiam się po co został napisany i opublikowany? krótko mówiąc “ale o co chodzi”?