Ciężko w obecnej sytuacji znaleźć temat do blogowego wpisu, który nie definiowałby autora jako pustaka, który nie ma pojęcia, co się na świecie dzieje, albo ma to gdzieś, w sumie nie wiadomo, co gorsze. Zwłaszcza, że odkąd konflikty zbrojne rozgrywają się na bieżąco w telewizji, w miesięczniku Glamour i na rozdaniu Oscarów, trudno przeoczyć. Od czasu Bałkanów wojna stała się rodzajem serialu w odcinkach, z tą różnicą, że nie ma gwarancji happy endu i scenariusz wygląda na mocno nieprzewidywalny. O tym, jak do tego doszło, opowiada brytyjski serial The Hour.
Jest rok 1956. BBC kompletuje właśnie ekipę, która poprowadzi nowatorski projekt – cotygodniowy przegląd wydarzeń politycznych, z reportażami, komentarzami i rozmowami z zaproszonymi gośćmi. Na świecie trwa zimna wojna, a na domiar złego prezydent Naser ogłasza właśnie nacjonalizację Kanału Sueskiego, który Wielka Brytania uważała za swoją prywatną własność po wsze czasy. Od początku nie jest lekko. Nowa, pełna zapału ekipa potyka się o kolejne kłody, rzucane jej pod nogi. Oddelegowany do pilnowania przepływu informacji przedstawiciel rządu Edena, udanie wredny Angus McCain, jest zdania, że nowy program powinien być tubą propagandową rządu, a na dodatek obowiązuje reguła niekomentowania decyzji Parlamentu przed upływem 14 dni od debaty. A program emitowany jest co tydzień.
Oprócz tego w pokojach redakcyjnych co chwila pojawiają się smutni panowie w prochowcach,tacy sami czatują w samochodach przed wejściem i staje się jasne, że ekipa The Hour znajduje się pod specjalną obserwacją MI6. Każde śledztwo dziennikarskie jest więc obarczone sporym ryzykiem i musi zaczynać się od pomysłu, jak zgubić „ogon”. A nawet jeśli się uda to i tak pozostaje spory problem z przedstawieniem wniosków na wizji w taki sposób, by nie zostać posądzonym o zdradę kraju. Duszna atmosfera powoduje, że ambitny reporter Freddie, prezenter programu Hector, chcący udowodnić, że dysponuje nie tylko twarzą gwiazdora filmowego i rodzinnymi koneksjami oraz producentka Bel myślą już tylko o tym, jak się zerwać ze smyczy.
Seriale osadzone w klimacie lat 50-tych o 60-tych są obecnie w modzie. Amerykanie mają Mad Men i Masters of Sex, Brytyjczycy – The Hour. Wszystkie opowiadają o trudnych początkach dziedzin, które z biegiem lat rozwinęły się tak dynamicznie, że stały się mielącym ciężką kasę przemysłem. Rynek reklamy, seksuologia i telewizyjne serwisy informacyjne.
Producent serialu, BBC, z pokorą traktuje własną historię. Nie próbuje ubarwiać, tłumaczyć się i wybielać, ani kreować Wielkiej Brytanii tamtych lat na ostoję wolności słowa i demokracji. Serial nie wygląda na zrobiony dla nie-Anglików, więc co tu tłumaczyć, wiedzą, jak było. Wyjaśnienia, dlaczego, są ledwie zasygnalizowane. Freddie okazuje się jednym z londyńskich dzieci, wysyłanych masowo na wieś, do często obcych ludzi, by nie zginęły pod hitlerowskimi bombami. Hector ledwo uszedł z życiem we Francji. Wykrwawiona w II Wojnie Światowej Wielka Brytania musi podołać kolejnemu zagrożeniu – ze strony sowieckich szpiegów.
Pierwszy sezon jest mocno osadzony w wewnątrzpolitycznych realiach i historycznych zaszłościach. To, być może, sprawiło, że nie przebił się do szerszej publiczności równie ofensywnie jak Sherlock czy Downton Abbey. Drugi sezon wydaje się znacznie bardziej uniwersalny pod względem głównego tematu. Niestety BBC podjęła decyzję o zakończeniu produkcji zanim świat miał szansę się nią zachwycić.