W obecnych czasach, preferujących elastyczność ról i różnego stopnia androgyniczne cross-genderowe okraki, coraz częściej słychać westchnienia tęsknoty za męskimi mężczyznami i kobiecymi kobietami. Pierwotny zew okazał się tak silny, że doczekał się nawet publicznej werbalizacji. Podczas tegorocznej Parady Równości nieoceniony ONR wystąpił z transparentem, głoszącym postulat „chcemy męszczyzn, a nie cioty”. Jeśli chodzi o mnie to do męszczyzn mam nastawienie ambiwalentne, być może dlatego, że nie do końca wiem, co to jest, z wyjątkiem oczywistego faktu, że musi być to gatunek, wymykający się zasadom ortografii.
W kwestii męszczyzn nie zabiorę więc głosu, natomiast mam kilka refleksji na temat kobiecości. Moim zdaniem osoby, narzekające na degrengoladę pierwiastka kobiecego, w jego stereotypowym ujęciu, popełniają fatalny błąd. Kobiecość jak najbardziej przetrwała i jest zauważalna nawet w obecnych, trudnych czasach. Konkretnie pod postacią ukwiała.
Te z Was, które znają mnie jeszcze z onegdaj, orientują się, że na badaniach nad ukwiałami zęby zjadłam i ciężko mi się rozstać z tematem, więc pozwólcie, że raz jeszcze go odświeżę.
Ale do rzeczy.
Ukwiał jest gatunkiem pokrewnym uroczej szczebiotce, do tego stopnia, że możliwe są różne konfiguracje i spin- offy. Ukwiał często bywa uroczą szczebiotką i odwrotnie, aczkolwiek jest to połączenie fakultatywne. Może być także konglomeratem dowolnie wybranych cech obu gatunków. Wywodzi się z pojęcia niewiasty w ujęciu Magdaleny Samozwaniec, czyli na bazie frazeologicznego pokrewieństwa między rzeczownikiem „niewiasta” a czasownikiem „nie wie”. Ukwiał wyewoluował z niewiasty o tyle, że wie bardzo dużo. O paznokciach, tipsach, lakierach do wszystkiego, z wyjątkiem samochodowych, pielęgnacji włosów, pudrach, tuszach i generalnie wielu rzeczach niezbędnych w codziennej egzystencji. Wiele z nich poświęca im tak wiele czasu, że na inne aspekty zwyczajnie już życia nie starcza.
Ukwiał poza gruntowną wiedzą na te tematy, mogącą wprawić rozmówcę w pewne onieśmielenie i sprawić, że poczuje się rozczochranym garkotłukiem, charakteryzuje się omdlewającą bezwolnością i zauważalnym zcielęceniem oblicza. Ukwiał nie musi być ładny, chociaż najczęściej jest. Nie należy się jednak tym nadmiernie sugerować, gdyż ukwiałowatość jest cechą charakteru, nie zaś wyglądu.
Ukwiał, o ile nie jest jednocześnie uroczą szczebiotką, nie odzywa się zbyt często, omdlewając sobie spokojnie gdzieś z boku, bądź też z troską ogląda swoje paznokcie, co może trwać naprawdę długo, albo trzęsie czupryną.
Bywają przypadki tak skrajne, że postronny obserwator zastanawia się akademicko, co, gdyby włosów zabrakło? Co wtedy ukwiał zrobiłby z rękami? I w ogóle z życiem, gdyby nie miał splotów do przeczesywania i kręcenia na palcu.
Ukwiał, przejawiający cechy uroczej szczebiotki (czyli nie omdlewający, a przynajmniej nie ciągle) lubi w towarzyskich rozmowach poruszać kwestie dotyczące mężusia (bądź mężulka), co w sytuacji gdy złapanie męża urasta do rangi życiowego osiągnięcia jest całkowicie zrozumiałe, dzieciaczków, domciu, książeczek, ale nie czekowych ani do nabożeństwa, tylko z zakresu literaturki kobiecej lub poradniczej w temacie jak zmienić swoje życie, by być bardziej z Wenus, a jednocześnie bez wysiłku schudnąć 5 kilo tak sprytnie, żeby nie z biustu, bo mężusiowi by się nie spodobało.
Ukwiał zwykle jest trochę z boku bieżących wydarzeń, gdyż jego zainteresowania odrobinę rozmijają się z tzw. mejnstrimem. Gościłam kiedyś ukwiała we własnym domciu, niestety rozmowa zakończyła się na refleksji: „ooo, masz pieeeska? A jaaaa maam koootka”, po czym ukwiał utknął w łazience i przez resztę wizyty testował przechowywane tam kosmetyki. Nie żebym miała ich dużo. To właśnie jest zastanawiające.
Mężczyźni, poszukujący prawdziwej kobiecości stanowczo powinni pochylić się nad tym gatunkiem, gdyż niebezpieczeństwo, że padnie wypowiedź zaczynająca się od złowrogiego „moim zdaniem”, jest bliskie zeru. Chyba, że rozmowa zejdzie na tipsiki.
Jeden komentarz
Jolanta
:)))))))))))))))))) jak w starej dobrej pinezce.