Ten gatunek da się albo kochać albo nienawidzić, stany pośrednie w zasadzie nie występują. Jako osoba obdarzona plebejskim gustem bez krztyny wyrafinowania, identyfikuję się naturalnie z twardym elektoratem. Biorąc pod uwagę malejącą podaż, podejrzewam, że zgodnie z zasadami marketingu, popyt także spada, co oznacza, że jest nas coraz mniej. Farsy zostały wyparte przez komedie, a zwłaszcza najgorszy z możliwych rodzaj, tzw. rom-com. Od rom-comów gorsze są chyba tylko horrory komediowe. Ale wracając do farsy: uczciwie mówiąc, spośród filmów nakręconych w ciągu minionej dekady przypominam sobie jedynie polską produkcję, zresztą bardzo dobrą w swoim gatunku pt. To nie tak jak myślisz, kotku.
Uproszczając sprawę farsa różni się tym od komedii, że idzie na całość. Farsa to jest fun kompletny, ze wszystkimi absurdami filmowymi. Obowiązkowymi elementemi są: miałka fabuła, zawężenie czasu i miejsca akcji, szczęśliwe zakończenie z dupy wzięte, przebieranki, nagła zmiana tożsamości oraz pościgi, fakultatywnie występują także sceny, w których znienacka wszyscy zaczynają śpiewać i tańczyć, ale to już zależy od pierwowzoru. Zycie farsy zaczyna się z reguły w teatrze. Czasem w postaci musicalu i takie były właśnie korzenie Zabawnej historii, która zdarzyła się w drodze na forum.
Farsa zadebiutowała w 1962 roku na Broadwayu. Waliły na nią takie tłumy, że aż w serialu “Mad Men” o tym wspomniano jako o absolutnym i bezdyskusyjnym must see. Już 4 lata po premierze powstała ekranizacja, która natychmiast otrzymała nominację do Złotego Globu w kategorii najlepsza komedia lub musical.
Punktem wyjścia są życiowe ambicje pewnego przedsiębiorczego niewolnika, który marzy o statusie wolnego obywatela Republiki Rzymskiej i w ogóle chciałby się jakoś urządzić, kłopot w tym, że jego plany są uzależnione od humoru sporej ilości osób. Założenie nie jest nowe ani odkrywcze, podobne motywy można spotkać u Moliera i Beaumarchais.
Niepowtarzalna okazja trafia się pewnego dnia, gdy państwo wyjeżdżają z wizytą do teściowej, a syn domu ujawnia swój afekt do pięknej niewolnicy z burdelu obok. Niewolnica jest dziewiczą idiotką, czyli dysponuje dwiema najbardziej pożądanymi zaletami kobiety lat 60-tych.
Pseudolus, widząc w tym szansę dla siebie, inicjuje cały galimatias, zyskując nieoczekiwaną wspólniczkę w osobie innej niewolnicy, która z kolei nie mówi. To trzecia z najbardziej cenionych zalet u kobiety. No i jeszcze żeby robotna była, o czym w chwytliwym kawałku “Każdy powinien mieć służącą” śpiewają bohaterowie płci męskiej.
Jest także sąsiad, który z obłędem w zasnutych kataraktą oczach szuka córki i syna porwanych w dziecięctwie przez piratów, oraz roszczeniowy dowódca rzymskiego legionu, który zakontraktował dziewiczą niewolnicę idiotkę, nie bacząc na to, że w ciągu 2 minut połączyła ją dozgonna miłość z młodocianym Hero. Wziąwszy pod uwagę, że ona jest kretynką, a on przygłupem, pasują do siebie jak rzadko i z pewnością mają szansę na długie i szczęśliwe życie. Pod warunkiem, że uda się wyeliminować z gry roszczeniowego kapitana, a z tym jest kłopot. Przedsiębiorczy niewolnik wymyśla więc tajemniczą zarazę, która powoduje, że ludzie umierają ze śmiechu, co umożliwia mu przemycenie blond kretynki we względnie bezpieczne miejsce, podczas gdy narzeczony in spe przemierza ulice w poszukiwaniu zmęczonego konia, którego pot jest niezbędny do wytworzenia usypiającej mikstrury. Widząc, że sprawa się rypie, majordomus oraz właściciel burdelu przebierają się za kobiety, w wyniku czego natychmiast zyskują gorących wielbicieli, gotowych żenić się z nimi na pniu. Sprawa rypie się jeszcze bardziej i następuję ogólny pościg rydwanami. Nie ma sceny, która by mnie bardziej cieszyła niż ogólny pościg. Nawet bitwa na torty mnie tak nie bawi. Legendarnych scen slapsticowych pościgów jest oczywiście w historii kinematografii znacznie więcej, że wymienię wyjątkowo udany po ulicach Rzymu w Różowej Panterze, ale ten w Zabawnej historii wyróżnia się świeżością w zakresie wykorzystania niebanalnego środka transportu.
Farsa, jak nadmieniłam, jest gatunkiem dla koneserów. Wymaga całkowitego oddania i bezwarunkowej akceptacji. Bez tego nie ma możliwości zanurzyć się w klimacie i koniec końców przyjemność zamienia się w katorgę i poczucie straconego czasu. Jeśli jednak ktoś czuje przebłyski tego wstydliwego pożądania, być może powinien rozważyć realizację. Tym bardziej, że gatunek wymiera.