W Współczesnym istne oblężenie. Zajęte wszystkie dostawki, przez schodki nie można się przecisnąć, a to za sprawą sztuki Francisa Vebera Najdroższy.
Jak na kogoś, kto dopiero co deklarował, że z twórczością francuską ma niejaki problem, cosik sporawo jej ostatnio przyswajam. Dużo nie ryzykowałam, bo Veber jest pewniakiem. Pamiętam ze swoich doświadczeń teatralnych dwie sztuki, na których płakałam ze śmiechu praktycznie bez przerwy, jedną z nich jest Kolacja dla głupca tego samego autora, grana od 11 lat w Teatrze Ateneum przy pełnej widowni. Veber znany jest także jako scenarzysta filmów takich jak Pechowiec, Tajemniczy blondyn w czerwonym bucie, Przyjaciel gangstera i Plotka. Niektóre z nich sam wyreżyserował.
Pomysł, na którym opiera się Najdroższy, nie jest nowy. Punkt wyjścia do złudzenia przypomina Plotkę. Francois Pigon, ulubiony bohater autora, taki nasz Adaś Miauczyński, jest tym razem bezrobotnym prawnikiem bez aplikacji, otoczonym wprawdzie wpływowymi przyjaciółmi, ale co mu po przyjaciołach, dla których jest jedynie żywym dowodem na to, jak im się w życiu powiodło.
Bohater, grany, jak zwykle idealnie przez Andrzeja Zielińskiego, posiadającego rzadki dar w postaci fizjonomii niewyświechtanej w telewizyjnych programach rozrywkowych, żyje z zasiłku i buja się od fuchy do fuchy. Aktualnie zaczepił się jako dozorca ekskluzywnego apartamentu, należącego do chrzestnego – miliardera.
Pignon jest jednak zbyt nieśmiały, a może także zbyt dumny, by spróbować wykorzystać tę atrakcyjną koneksję, chociaż powoli zaczyna dochodzić do wniosku, że coś musi w końcu zrobić ze swoim życiem. Okazja sama puka do drzwi, w osobie kontrolera podatkowego.
Tak jak w Plotce bohater próbuje, zresztą efektywnie, zapobiec wyrzuceniu z pracy metodą rozpuszczania pogłosem o swoim homoseksualizmie, tak w Najdroższym Pignon błaga urzędnika skarbówki, by zrobił mu z dupy jesień średniowiecza. Czyli wnikliwą i całkowicie lipną kontrolę podatkową. Mamiąc obietnicą donosu na chrzestnego, który rzeczywiście jest obiektem zainteresowania inspektora, nakłania go do współpracy. Okazuje się, że wizyta urzędnika u byłej żony i dawnego przyjaciela, który świetnie się ustawił w międzynarodowym banku, może zdziałać cuda. Mało tego, wystarczy wspomnieć komuś, że się jest obiektem zainteresowania skarbówki, by z nieudacznika stać się atrakcyjnym, tajemniczym mężczyzną z milionami ukrytymi na Kajmanach. Była żona, jak łatwo się domyślić, dostaje szału. W stan gotowości staje także dekoratorka wnętrz, snobująca się na bogaczy oraz przyjaciel z banku, który chce przy okazji ukręcić własne lody. Jedyną osobą, która nie zmieniła się ani na jotę, pozostaje Pignon. Lecz hipotetyczne miliony na Kajmanach sprawiły, że zachowując się tak samo jak zwykle, jest zupełnie inaczej postrzegany.
Andrzej Zieliński jako Pignon i Weronika Nockowska jako dekoratorka.
W takiej sytuacji łatwo popaść w rutynę, odsądzić wszystkich od czci i wiary, skoro tacy interesowni i litować się nad biednym Pignonem. Ale rzecz nie jest taka oczywista. Pignon nie oszukuje wprawdzie na podatkach, bo nawet nie ma jak, ale kłamstwo i manipulacja nie są mu, jak widać obce. Osoby z jego otoczenia próbują, ze zmiennym szczęściem, przetrwać w dobie galopującego kryzysu i bynajmniej nie czekają z wyciągniętą ręką, na zasadzie „daj mi”. Mają swoje pomysły na życie, potrzeba im tylko przysłowiowej wędki. Pignon, biorący odwet za lata upokorzeń, sztorcujący ich, obrażający i wytykający interesowność, jest wprawdzie przezabawny, ale niespecjalnie sympatyczny. Trudno w końcu winić ludzi za to, że starają się jak mogą, by utrzymać głowę na powierzchni, co do łatwych nie należy, a interesowność nie leży tylko po jednej stronie.
Drugi akt jest zdecydowanie słabszy, bo komedia obyczajowa ustępuje miejsca baśni. Pojawia się księżniczka rosyjskiego pochodzenia, kompletnie niezainteresowana dobrami ziemskimi i wręcz zdegustowana zakupami u Armaniego, strzeżona przez złego smoka w postaci obrzydliwie bogatego miliardera z Kazachstanu oraz Blaszany Dzwoneczek w osobie Krzysztofa Kowalewskiego, czyli legendarnego chrzestnego Pignona. Wszystko galopem zmierza do happy endu, który przynajmniej nasza część widowni, sądząc po szeptach, przewidziała jeszcze przed przerwą. A najzabawniejszym, choć trochę na siłę, momentem końcówki jest etiudka Kowalewskiego, który pieczołowicie gromadzone przed dekoratorkę dzieła sztuki współczesnej postanowił wykorzystać praktycznie.
Cóż, dla Francuzów z pewnością temat oszustw podatkowych jest znacznie bardziej elektryzujący, zwłaszcza odkąd Gerard Depardieu poczuł się w głębi duszy Rosjaninem. W Polsce takie sprawy dzieją się po cichu, a nasza mentalność skłania raczej ku kibicowaniu tym sprytnym, którym udało się wykiwać pazerną skarbówkę. Ta warstwa sztuki wydaje się nie zyskiwać wielkiego zrozumienia, no bo cóż się w końcu takiego stało, ma kasę, ulokował na Kajmanach, o co ten krzyk, wielu by tak zrobiło na jego miejscu. A urzędas się czepia, sam nie zarobił, a też by chciał kawałek, niby z jakiej racji? Jeśli chodzi o obyczaje też wielkiego odkrycia nie ma, nie od dziś wiadomo, że bogaty ma więcej przyjaciół niż biedny, chociaż Wojciech Fibak akurat coraz mniej, inna sprawa, co warte są takie „przyjaźnie”.
Sztuka broni się więc głównie aktorstwem Zielińskiego, Kowalewskiego i Sławomira Orzechowskiego w roli inspektora podatkowego. Z tekstu faktycznie wyciskają, co tylko mogą i to, co ważne, bez miotania się po scenie, które niestety bywa normą w spektaklach komediowych.
“Najdroższy” Teatr Współczesny, Warszawa
premiera 16.03.2013
Autor:Francis Veber
Reżyser: Wojciech Adamczyk
Scenografia: Marcin Stajewski
Kostiumy: Anna Englert
Pignon: Andrzej Zieliński
Maurin, przyjaciel ze studiów: Dariusz Dobkowski
Toulouse, inspektor podatkowy: Sławomir Orzechowski
Christine, dekoratorka: Weronika Nockowska
Marie, była żona Pignona: Joanna Jeżewska
Olga, Rosjanka: Katarzyna Dąbrowska
Jonville: Krzysztof Kowalewski