…zostań Bronisławem Malinowskim w swoim domu.
Z seksem jest obecnie taki problem, że istnieje on wyłącznie na bilboardach oraz w reklamach telewizyjnych. Obowiązuje pogląd, że za pomocą tzw. szczucia cycem można sprzedać wszystko: od prezerwatyw po meblościankę. Jest to tym ciekawsze zjawisko, że, jak się wydaje, seksu nie uprawia nikt. Dzieci są całkowicie przekonane, że nie uprawiają go ich rodzice i to od bardzo dawna. Z pewnością zdarzyło im się to tylko raz i to wyłącznie w celu prokreacyjnym. Rodzice są pewni, że nie uprawiają go ich dzieci, ale na wszelki wypadek całą rodziną trzymają kciuki za brak efektu prokreacyjnego. Zaś kadra pedagogiczna trzyma kciuki, żeby nic nie wiedzieć na ten temat i w tej intencji wznosi modły w cichym zakątku pokoju nauczycielskiego pod duchowym przewodnictwem miejscowej katechetki.
Początkowo próbujemy wypierać fakt, że nasze dziecko dojrzewa i zaczyna interesować się tym nie występującym w naturze seksem. Metoda wduśdania nastolatka w ogrodniczki wyszywane w pokemony oraz wiązania córce kokardy na głowie jest skuteczna, gdyż zasadniczo wpływa na obniżenie ich atrakcyjności wśród rówieśników, jednak zachodzi obawa, że polegniemy próbując.
Drugą metodą jest rodzinna zabawa „na kogo wypadnie, na tego bęc”. Więc przerzucamy się odpowiedzialnością z tatusiem naszego bachora, przy czym decydujący jest element zaskoczenia. Na przykład leniwego niedzielnego popołudnia wyskakujemy z nieoczekiwaną propozycją: ja powyciągam ze zmywarki, a ty porozmawiasz o antykoncepcji. Czasem się udaje. Niestety częściej okazuje się, że po wyciągnięciu ze zmywarki, musimy następnie wyciągnąć starego spod biurka, gdzie wczołgał się w nadziei, że tam spokojnie doczeka wyprowadzki bachora z domu.
Trzecia metoda oparta jest na wierze, że skoro nasz nastolatek nie jest w stanie opanować mobilności własnych skarpetek ani minimum wiedzy, którą próbują mu wtłoczyć w szkole, to jak przyjdzie co do czego to i w seksie nawali. Jest to niestety mylne przekonanie. Okazuje się, że większość nastolatków w dziedzinie seksu wykazuje znacznie więcej entuzjazmu niż w jakiejkolwiek innej.
Wiedza o seksie jest wśród młodzieży generalnie bardzo zła. Aby nasze dziecko nie powiększyło grona tzw. sprawnych dołem, trzeba z nim w końcu poważnie porozmawiać, na co czasem niektórzy rodzice się porywają. Wówczas musimy być przygotowani na następujące scenariusze:
– konieczność odpowiedzi na szczere pytania o konkretne techniki
– rozprawianie się z klechdami i podaniami ludowymi typu: „od pierwszego razu się nie zachodzi”, czy to prawda, że nie wolno się myć podczas miesiączki, czy od seksu znikną pryszcze, czy stosunek przerywany jest skuteczną formą antykoncepcji oraz czy jednorazowe zastosowanie prezerwatywy, zawierającej środek plemnikobójczy, grozi bezpłodnością do końca życia.
– omówienie emocjonalnego aspektu seksu w niełatwej sytuacji, gdy nasz rozmówca nastawiony jest wyłącznie na techniczne konkrety.
– i przeciwnie – radzenie sobie z wybuchami histerii śmiertelnie zakochanego nastolatka, zarzucającego nam, że jesteśmy gorsi niż Kapuletti i w takich okolicznościach, każdy przyzna, praktyczne zastosowanie trucizny wydaje się jedynym sensowym wyjściem.
– uruchomienie dodatkowych funduszy na sfinansowanie randek naszego dziecka oraz wypasionych prezentów walentynkowych, co znacznie oddala nasz wytęskniony wyjazd do spa, ale to nic nie szkodzi, bo błotem możemy zostać obrzuceni na miejscu, zwłaszcza gdy wnioskujemy o odsunięcie w czasie eksperymentów seksualnych, a na co tu czekać, skoro love is in the air, a my tego nie czujemy, gdyż jesteśmy zwyczajnie za starzy
– analizowanie zachowań jakiegoś Piotrka czy Karoliny, których w życiu na oczy nie widzieliśmy, ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia słów, których nie wypowiedzieli, a być może chcieli, a jeśli nie chcieli to dlaczego. Oraz tego, co powiedzieli, chociaż z pewnością nie chcieli i w związku z tym, co mogli mieć na myśli mówiąc to, co mówią, a zwłaszcza to, czego nie mówią.
– utrzymywanie zażyłych kontaktów mailowych z zaprzyjaźnioną doktor dermatologii, aby w każdej chwili można było przedyskutować środki zaradcze na te pryszcze, bo jednak nie zniknęły, a randka już jutro i co to będzie?
– wyrozumiałe kiwanie głową, sygnalizujące, że doskonale rozumiemy, że znajdująca się w naszym salonie nieletnia gimnazjalistka nie ma na sobie bluzki wyłącznie z powodu panujących upałów, chociaż przez całe przedpołudnie próbowaliśmy się dodzwonić do administracji, żeby wreszcie włączyła ogrzewanie, bo połowa listopada to już najwyższy czas.
– kiedy jednak próbujemy zagrać analogicznie i wmówić dziecku, że my osobiście czekaliśmy z seksem do 35-tych urodzin, okazuje się, że bachor mimo pały z matmy, świetnie potrafi liczyć i nichuja mu się to wszystko nie klei. Niepotrzebnie wspominaliśmy, ile mamy lat, niechby sobie myślał, że 50, tylko się dobrze trzymamy.
– sprawdzanie grafomańskich płodów lirycznych pod kątem spójności zawartych w nich częstochowskich rymów, ze szczególnym uwzględnieniem rymu do „uniesienie”, którym wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest „rozwolnienie”, ale być może da się czymś zastąpić.
– konieczność przeprowadzenia poważnej rozmowy na temat ogólnie akceptowalnych standardów higieny, w skrócie: trzeba się jednak myć, a nie odmaczać, zaś zlewanie się od stóp do głów wodą toaletową mydła nie zastąpi, nawet taką z Sephory.
– skoro już poruszamy ten ważki temat, można dodać, że gacie przetarte w kroku także nie dodają atrakcyjności w oczach płci przeciwnej.
-przy okazji warto napomknąć o skarpetkach, bo taka sposobność może się więcej nie powtórzyć
– konieczność przedsięwzięcia samobójczej misji uświadomienia dziecku, że dwudniowa znajomość to stanowczo za krótko, by dawać na zapowiedzi, nawet jeśli obejmowała romantyczną przejażdżkę łódką w świetle księżyca
– ubarwianie naszej własnej biografii, gdy nastolatek zapyta, jak to było z nami i tatusiem. Uważajmy, co mówimy, zwłaszcza gdy dwie kreski na teście ciążowym były jedynym powodem, dla którego zdecydowałyśmy się poślubić naszego starego i tylko z tego względu nie zostałyśmy laureatkami Nagrody Nobla, a ludzkość nadal odczuwa dotkliwy brak uniwersalnego leku na raka.
Z powyższych refleksji można łatwo wyprowadzić wniosek, że rozmowa uświadamiająca z nastolatkiem to orka na ugorze. I rzeczywiście tak jest. Istnieje wszakże światełko w tunelu. Otóż po sprawnie przeprowadzonym uświadomieniu, bachor powinien zabarykadować się w swoim pokoju na przynajmniej 3 doby i nie wychodzić nawet na siku. To da nam czas, konieczny do tego, by sponiewierać się za pomocą domowej nalewki, najlepiej kilkakrotnie i tym sposobem odzyskać przynajmniej część nadwątlonych sił.
Tekst: Ewok, publikacja: Magazyn Bachor nr 20
http://bachormagazyn.pl/2012/11/14/zycie-seksualne-dzikich/