Nie jest to jakieś tam krzesełko turystyczne, lecz krzesełko ekwadorskie, co zupełnie zmienia postać rzeczy. Mówią, że mężem, dzieckiem ani psem nie da rady się pochwalić, bo jak przyjdzie co do czego to dziecko zwymiotuje, pies zrobi kupę, a mąż zaprezentuje pełen wachlarz zalet windykatora haraczy z Charkowa i wszystkie nasze przyjaciółki będą przekonane, że nas leje.
Mimo to podejmę próbę. Tytułowe krzesełko, przedstawione na zdjęciu autorstwa mojego męża, zajęło pierwsze miejsce w fotograficznym konkursie międzyfirmowym w kategorii “zdjęcie poprawne technicznie, pozbawione jakiegokolwiek przesłania”. Moim zdaniem stanowczo ma coś w sobie.
A ta z kolei fota, tego samego autora, zgarnęła pierwszą nagrodę w kategorii architektura. Przedstawia stare miasto w Quito.